Patron szkoły
W pamięci potomnych
We wdzięcznej pamięci uczniów i mieszkańców Majdanu…
„Była cenioną nauczycielką w szkole w Majdanie Starym. Podczas okupacji nauczała patriotycznych pieśni. Po zamknięciu szkoły, gdy było zakazane nauczanie, lekcje przeniosła do swojego domu ( lata 1942 – 1943). Odbywały się one w jej pokoju. Było bardzo mało dzieci, zdarzało się, że w jednej klasie było po sześciu uczniów. Klasy były łączone. Przekazywała wiadomości o Polsce, mówiła jak strasznym wrogiem są Niemcy. Była wielką patriotką, uczyła jak kochać Ojczyznę i Boga.
Była bardzo uczynna, organizowała wszystkie przedstawienia z okazji Dnia Matki, Święta Ludowego czy choinki.
Była wymagającą nauczycielką. Odkrywała nowe talenty i starała się je rozwijać. Wyjeżdżała z dziećmi do Biłgoraja, Smólska, Soli przedstawiając różne sztuki. Natomiast w Lublinie wraz z uczniami zdobyła I nagrodę za przedstawienia „Szkice węglem” i „Maciejowa jedzie na wesele”. Ta wygrana jeszcze bardziej zmobilizowała ją do pracy z dziećmi i młodzieżą. Każdemu mieszkańcowi wsi szła z pomocą, interesowała się chorymi, dawała zastrzyki.
Była przewodniczącą różnych organizacji np. Ochotniczej Straży Pożarnej, założyła Koło Gospodyń Wiejskich, organizowała kursy pieczenia, gotowania. Za jej wstawiennictwem powstał budynek szkoły podstawowej
Ze wszystkimi utrzymywała dobre kontakty. Mieszkańcy dziękowali jej za okazywaną dobroć.
Gdy były jej imieniny, to kupowała cukierki irysy, krówki i częstowała nimi wszystkie dzieci w szkole.
Wspierała finansowo biedne dzieci, które były uzdolnione. Pomagała tym uczniom, którzy mieli trudności w nauce, tłumaczyła niezrozumiałe rzeczy.”
Wspomnienia uczennicy, JaninyBłazik.
„Do I klasy poszedłem we wrześniu 1940 r. Szkoła mieściła się w domu Sprysaka. Pani Z. Krawiecka zaczęła mnie uczyć polskiego i rachunków. Tłumaczyła bardzo dobrze, starała się jak najwięcej nas nauczyć. W tej szkole u Sprysaka ukończyłem klasę I, II i III.
Pamiętam jak chodziłem do klasy III, gdy rano przyszliśmy do szkoły, to była ona zajęta przez Niemców. Ławki były powyrzucane. Mówimy: „To co proszę Pani, lekcji nie będzie?”. A Pani Krawiecka mówi: „Nie cieszcie się, bo lekcje będą.” Poszliśmy na sadek do Sprysaka, tam leżały kloce drzewa. Pani Krawiecka mówi: „Oto macie ławki, siadajcie!” Opowiadała nam o historii Polski, uczyła nas wierszyków i piosenek. Na koniec powiedziała, że lekcje będą u niej w pokoju. I tak uczyliśmy się w pokoiku Pani Krawieckiej. Nie pamiętam ile, ale na pewno kilka miesięcy aż Niemcy wyjechali. Z rozkazu władz niemieckich trzeba było zdać wszystkie polskie podręczniki, a także dzieła literatury polskiej np. autorstwa H. Sienkiewicza. Nauczycielka nie oddała wszystkich, część zostawiła i codziennie czytała nam po kilka kartek.
Większość dzieci została wywieziona wraz z rodzicami do obozów i do Niemiec. Wrócili dopiero po zakończeniu wojny i mieli ukończone po dwie, trzy klasy, a niektórzy cztery. Pani Krawiecka zorganizowała kurs dokształcający w celu ukończenia siódmej klasy. Ja też chodziłem, bo miałem ukończonych sześć klas. Zacząłem chodzić do siódmej, ale było nas tyko dwoje uczniów i Pani Krawiecka rozwiązała tę klasę.
Była nauczycielką kochającą dzieci jak matka i dyscyplinę trzymała jak matka. Jak powiedziała: „Cisza!”, to było cicho jak makiem zasiał, a kto zaczął „fikać”, to spotkał się ze skórzaną pytą, linijką lub został za ucho pociągnięty. Ja sam też raz tego spróbowałem.
Po wyzwoleniu Pani Krawiecka zaczęła organizować w szkole przedstawienia. Pamiętam jak graliśmy pierwszą sztukę pt. „Zaczarowana fujarka”. Nauczycielka musiała pojechać do Starostwa w Biłgoraju, aby wyrobić zezwolenie. Tam nikt nie wiedział, w którym wydziale i kto ma wydać takie pismo.
Była wszystkim: reżyserem, scenarzystą, charakteryzatorem i suflerem zarazem. Graliśmy bardzo dużo sztuk. Pamiętam tylko te ważniejsze np.: „Maciejowa jedzie na wesele”, „Pan Zagłoba przyjechał”, „Zemsta”, „Za chlebem” i wiele innych. Z każdą z nich jeździliśmy po okolicy, a Pani Krawiecka z nami. Zbieraliśmy pieniądze na potrzeby szkoły i kościoła.
Była ona także naszą pielęgniarką i lekarzem. W obu Majdanach, Rogalach i Zaniach nie było nikogo oprócz niej, kto mógłby zrobić zastrzyk. Gdy się ktoś skaleczył, miał gorączkę, zabolał go ząb lub brzuch, to wszyscy szli do Pani Krawieckiej. A nasza Pani czy to rano, czy wieczorem, a nawet w nocy nikomu pomocy nie odmówiła. Ja sam, gdy zachorowałem, dostałem serię 30 zastrzyków, które codziennie wykonywała Pani Krawiecka.
Była przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich. Organizowała różnego rodzaju kursy dla kobiet np. gotowania, pieczenia, wyrobów masarskich, kroju i szycia, robienia na drutach. Do każdego kursu sprowadzała wykwalifikowanego wykładowcę. W Ochotniczej Straży Pożarnej przez długie lata pełniła funkcje skarbnika i sekretarza. Była inicjatorem budowy szkoły - pomnika. W społecznym komitecie budowy pełniła funkcję skarbnika. Większość posiedzeń komitetu odbyła się u Pani Krawieckiej w pokoiku lub w szkole.
Miała niespożyte siły do pracy zawodowej i społecznej. W dzień lekcje, wieczorem próby do inscenizacji, latem to nawet do godziny 24. W niedziele zebranie komitetu budowy szkoły albo posiedzenie zarządu straży lub Koła Gospodyń Wiejskich oraz wyjazdy ze sztukami do innych miejscowości. I tak całe życie dopóki zdrowie pozwalało. Taka była Pani Krawiecka, nasza Pani.
Wspomnienia ucznia, Tadeusza Adamka.
Smutna dla Majdanu godzina wybiła
Wielkim żalem, smutkiem mieszkańców okryła.
Po zgonie najdroższej naszej kierowniczki
Naszej wychowawczyni oraz przewodniczki.
Do każdego związku chętnie należałaś,
W straży i wśród młodzieży chętnie pomagałaś.
Ty koło gospodyń z nami założyłaś,
I na każde zebranie chętnie przychodziłaś.
Byłaś dla nas matką, byłaś pielęgniarką,
Dla wszystkich opiekunką i dobrą lekarką.
Ty przewodniczyłaś w szkole i wśród ludzi,
Każdemu pomagałaś, kto się do Cię zwrócił.
Byłaś wciąż uczynna, rada nauczaniem,
Za to Cię wszyscy ludzie kochali w Majdanie.
Całe swoje życie dla nas poświęciłaś,
I wszystkich swych uczniów Pani ! nauczyłaś.
Jak mamy miłować Boga i Ojczyznę,
Jak bronić polskiej mowy, kochać pola żyzne.
Uczyłaś nas wszystkich jak żyć, postępować,
Jak braterską miłością mamy się miłować.
Całą okupację z nami przebywałaś,
Za drutami Majdanku ludzi pocieszałaś.
W swym skromnym mieszkaniu Ty nas gromadziłaś,
O historii Polski skrycie nas uczyłaś.
Każdemu z nas dzisiaj łza się w oku kręci,
Twe czyny szlachetne chowamy w pamięci.
Żegnamy Cię wszyscy nad grobem stojący
Jako dzieci Twoje Ciebie kochający.
Żegnaj, ach żegnaj nam kierowniczko miła,
Niech Ci będzie przytulna ta ciemna mogiła.
Za Twą długą pracę za Twoje staranie
Niech Bóg miłosierny da w niebie mieszkanie.
Tymi słowami mieszkanka Majdanu Nowego żegnała Zofię Krawiecką.
A oto wypowiedzi osób, które osobiście znały Panią Krawiecką, zapisywane przez gimnazjalistów w trakcie przeprowadzanych na jej temat wywiadów:
- „Była wspaniałą nauczycielką. Chętnie nauczała, bez żadnego przymusu, tylko po prostu z chęci. Oddana była w całości uczniom i mieszkańcom wsi. Była wymagająca, utrzymywała dyscyplinę, czasami wręcz była bardzo surowa. Wszystkich uczniów traktowała jednakowo i oceniała ich sprawiedliwie, tak jak na to zasłużyli”.
Karolina B.
- „Pani Zofia prowadziła wiele zajęć pozalekcyjnych, w których uczestniczyłam. Uczyła wielu potrzebnych rzeczy. Prowadziła zajęcia z robótek ręcznych, gimnastykę. Uczęszczało na nie z chęcią wiele innych dzieci. Pamiętam ją jako miłą, wrażliwą kobietę, która miała bardzo dobre chęci i udało jej się je zrealizować. Myślę, że powinniśmy być jej bardzo wdzięczni za dobro, które wyświadczyła mieszkańcom naszej miejscowości.
Genowefa H.
- „Pani Krawiecka szczególnie interesowała się historią Polski, kochała ojczyznę. Organizowała występy patriotyczne”.
Karolina C.
- „Tak, doświadczyłam pomocy od Pani Zofii Krawieckiej: częstowała mnie swoim obiadem, otrzymałam od niej sukienkę, chodziłam do niej na zastrzyki, brałam leki, które ona miała. Chodziłam z nią po wsi, zbierałam książki do nowopowstałej biblioteki”.
Stanisława F.
- „Była propagatorką kultury w szkole i nie tylko. Zespół taneczny, do którego i ja należałem, wyjeżdżał na różne imprezy do Urzędu Gminy w Soli, gdyż Majdan w tym czasie do tej gminy należał”.
Antoni R.
- „W naszej klasie był pewien chłopak, który był sierotą. Chodził brudny i głodny. Pani krawiecka dbała o niego, zapewniała mu jedzenie i utrzymywała higienę”.
Genowefa B.
- „Pamiętam jak przyniosła coś na lekcję, dała jednej z uczennic i okazało się, że to był chrabąszcz. Najważniejszą rzeczą chyba jest to, że uratowała życie wielu ludziom. Dzięki niej dzieci dążyły do osiągnięcia jakiegoś celu w życiu. Kształciły się dalej i poszły do pracy”.
Aniela S.
- „Z opowiadań ludzi starszych wiem, że w czasie wojny ukrywała książki i potajemnie czytała dzieciom, prowadziła lekcje – na ile to było możliwe”.
Marianna B.
- „Była to nauczycielka z dużym doświadczeniem pedagogicznym. Gdy wchodziła do klasy, pytała czy ktoś nie ma pracy domowej, ale nikt się nie zgłaszał. Pani Krawiecka zawsze trafiała i kazała czytać tym, którzy nie mieli”.
Władysław O.
- „Uczestniczyłem w dodatkowych wykładach z języka niemieckiego, które były prowadzone przez rok”.
Henryk D.
- „Z opowieści moich rodziców wiem, że na Majdanku opatrywała rannych, pomagała chorym. Z moją mamą spędziła wiele ciężkich dni. Wspierały się nawzajem w trudnych chwilach”.
Genowefa H.
- „Była surowa, pilnowała dyscypliny, wymierzała kary za przewinienia. Była wymagająca”.
Danuta B.
- „Była cierpliwa, wyrozumiała i przejmowała się naszymi losami. Uczyła nas wielu pożytecznych rzeczy. Wszyscy ją bardzo lubiliśmy i szanowaliśmy.Moim zdaniem mieszkańcy Majdanu i okolic dużo zawdzięczają Pani Krawieckiej. Pomagała im duchowo, doradzała i pocieszała w trudnych chwilach. W tamtych czasach było brak pomocy medycznej, dlatego służyła jako pielęgniarka np. dawała zastrzyki, podawała lekarstwa chorym osobom. W szkole wprowadziła surową dyscyplinę, dzięki czemu dzieci były grzeczniejsze”.
Janina S.